niedziela, 23 listopada 2008

brak tytułu

wygumkowane
już czuję zapach świąt. przedwczoraj spadł pierwszy śnieg. minie obejrzę się, a minie miesiąc i święta nastaną.

sobota, 22 listopada 2008

tak, miałam i mam poczucie niższości. teraz tym bardziej. w sumie sama jestem sobie winna. bo wybrałam studia zaoczne. bo nie znam, nie umiem uczyć się, języków obcych. i, kurwa, staram się, staram pokazać sobie samej , a może więcej innym, że "nie jestem gorsza", i kurwa, nie wychodzi mi!!! jedyne co mogę to płakać, kiedy nikt nie widzi...

brak tytułu

wygumkowane

środa, 19 listopada 2008

"A ziemia toczy toczy
swój garb uroczy,
toczy toczy się los..."

wtorek, 18 listopada 2008

Powoli zamyka się kolejny etap mojego życia, a mianowicie w tym roku akademickim kończę studia. Jeszcze tylko trochę ponad pół roku i stanę się magistrem pedagogiki. I będę mogła o sobie powiedzieć, że jestem pracownikiem socjalnym.

Zawsze chciałam pomagać ludziom...
Lecz teraz, u końca studiów, w mojej głowie mnóstwo obaw...
Czy sobie poradzę?
Czy będę dobrym pracownikiem?
Czy nie popadnę w rutynę?
Czy będę umiała spojrzeć obiektywnie na daną sytuację, a nie przez pryzmat swoich odczuć, i emocji?
Czy będę umiała oddzielić pracę od domu?
Czy znajdę taką pracę, która będzie przynosić mi satysfakcję?
Czy w ogóle znajdę pracę?


Czy pomoc socjalna w Polsce będzie w końcu dobrze działać? A nie ograniczać się przede wszystkim do zasiłków rodzinnych... Wg mnie tylko z tym, przez większość ludzi, jest ona kojarzona - dlatego też ciągle w użyciu jest obecne określenie ' opieka społeczna'... Ci, którzy korzystają z pomocy społecznej w dużym procencie myślą, że ta pomoc polega tylko na dawaniu, dawaniu, jednostronnym dawaniu... A sami petenci w dużym procencie są bierni, "bo po co się starać skoro 'opieka da' ", bo przecież się im należy".
...

Kiedy w sytuację wkracza telewizja, radio, prasa coś się dzieje... nagle pomoc się znajduje.
A co z resztą niewidocznych dla oka innymi sytuacjami?! W dużym procencie u nich nic się nie zmienia. Tylko niewielki odsetek z tych osób/ rodzin/ sytuacji, ma chęci by coś zmienić

Ostatnio dużo rozmawiam z różnymi osobami na tematy związane z pomocą innym ludziom, często też są to osoby studiujące bądź to pracę socjalną, bądź inną gałąź pedagogiki, i każdy z nich myśli, że pomóc komuś to nic wielkiego. Bo np co to za problem wysłać ojca-alkoholika, często jakby nie było jedynego żywiciela rodziny, na przymusowe leczenie?...
Tylko, że ów pan na to przymusowe leczenie musi wyrazić zgodę.
A co z matkę i dziećmi? za co mają się utrzymać?
Sponsorzy, szkoła, parafia - nie zawsze są, nie zawsze chcą współpracować.
Osoba musi widzieć problem, musi chcieć zmiany.
A ona często nie widzi problemu, bo tyle osób tak żyje; poza tym wstydzi się swojej sytuacji, bądź nie ma odwagi prosić o pomoc, bo... wstydzi się. I koło się zamyka


Łatwo jest oceniać drugich.
Mi też się to NIESTETY zdarza. Ale na szczęście są sytuacje, które ukazują mi, że nie wszystko jest tak jak to widzą moje/ nasze oczy.
To są bardzo cenne i owocne nauki.


Wychowałam się na wsi.
Urodziłam się w kochającej, dobrej, mądrej rodzinie. Miałam szczęśliwe dzieciństwo. Moi rodzice byli nauczycielami.
Ale moje oczy wiele widziały, a uszy dużo słyszały tego wszystkiego co dzieje się w domach sąsiadów (oczywiście nie wszystkich, ale jakiejś większej części)
Wieś i ale miejscowości rządzą się swoimi prawami.
Na wsiach ludzie mają swoją mentalność, swoje myślenie, swoje postrzeganie świata, i życia... które niestety, ale jeszcze różni się od tego co jest/ co myśli się w mieście.
Przepaść może jest już mniejsza, ale nadal jeszcze jest obecna.

Cieszę się, że wychowałam się na wsi. Dzięki temu mam obraz jak się tam żyje. Dzięki temu jest mi prościej zrozumieć wiele rzeczy, które dla moich koleżanek i kolegów z miast są wręcz nie do pomyślenia.
Łatwiej jest mi zrozumieć, co nie znaczy wcale, że rozumiem te zachowania, ten sposób myślenia, patrzenia na życie...
Obejrzyjcie sobie "Plac Zbawiciela" - film ten ukazuje życie wielu rodzin, bez względu na środowisko pochodzenia/ zamieszkania.


Kończę studia i widzę, że pomoc drugim nie jest prosta...
Boję się, że coś przeoczę, nie zauważę, źle pokieruję...
Boję się... ale nie schowam się w kąt - nie mogę.

Każda pomoc, nawet najmniejsza jest WAŻNA.
Dlatego będę, nawet wobec swoich lęków i strachów, starać się pomagać, bez względu na to czy znajdę pracę w swoim zawodzie, czy też nie.

brak tytułu

wygumkowane