czwartek, 27 kwietnia 2006

to będzie niezapomniana MAJÓWKA.... :)

Witajcie!!

dzisiaj krótko.... właśnie się pakuję... wyjeżdżam... najpierw do Częstochowy, bo mam w ten weekend szkołę, a potem w sobotę (bo niedzielę zrobiliśmy sobie wolną; oczywiście za zgodą wykładowców), prosto po zajęciach, wsiadam w pociąg i jadę do Krakowa :) :) :) do moich kochanych....Siostrzyczek :) :) :) może mi się trochę rozjaśni i wyjaśni....
jak wrócę, to opowiem Wam jak było :)

no, to już kończę, bo muszę się dalej pakować.
Serdecznie Was pozdrawiam!!!!
do usłyszenia!
z Panem Bogiem! <")))><

niedziela, 23 kwietnia 2006

Bóg nas Kocha!!!



Dzisiaj obchodzimy Niedzielę Miłosierdzia Bożego.

takie to piękne święto. :)
jeszcze raz powtórzę to co napisałam....
po co Jezus by miał przeżywać tą całą mękę związaną z Jego ostatnią drogą...Drogą Krzyżową, gdyby nas nie kochał??? po co??? dlaczego On to zrobił??? było Mu potrzebne! jaki był by w tym sens, gdybyśmy nie wierzyli w to, że Jezus zrobił to wszystko z miłości do nas... dla wszystkich razem i każdego z osobna!!!
BÓG CIEBIE KOCHA!!!!
czy to nie wspamiałe??!!choćby wszyscy Cię opuścili...choćbyś był najsamotniejszym człowiekiem na świecie, to paniętaj, że tak naprawdę nie jesteś sam!! - Bóg jest i będzie ZAWSZE z Tobą! On Cię nigdy nie opuści!!
Jego Miłość do nas najwyraźniej widać w Sakramencie pokuty i pojednania. Tam każdy z nas otrzymuje 'namacalnego' Miłosierdzia Bożego. Bóg odpuszcza Ci grzechy. Mówi, że dobrze, że jesteś; mówi, że kocha Ciebie, mnie, Was....
Nie chowa tej Swojej miłości do sejfu, nie mówi, że dostaniemy ją, gdy będziemy starali się być świetymi!! On pokazuje Swoje serce (spójrz na Obraz Jezusa Miłosiernego). Jego Serce jest dla każdego!!! On nie kocha jednych mniej, a drugich bardziej!
JEZUS KOCHA WSZYSTKICH JEDNAKOWO!

Ale dlaczego jest tyle zła w świecie?? dlaczego??? skoro Bóg jest Miłosierny???!!! Zło nie pochodzi od Bog, a od szatana! tylko przypisuje się całą winę Bogu, bo tak łatwiej. "Bo Bóg przeciaż istnieje, a szatana nie ma."- często tak słyszę. SZATAN ISTNIEJE!!!!! zapewniam Was o tym. To dlaczego tak się dzieje?? Bóg musi jakoś dotrzeć do nas... to że komuś coś nie wychodzi, źle się dzieje, to nie znaczy, że Bóg nie chce dla Ciebie dobra. Wszystko ma na ziemi sens. Wszystko co się zdarza w naszych życiach prowadzi do czegoś! Czasami nie rozumiemy pewnych rzeczy, ale z czasem zrozumiemy, gdy spojrzymy na jakieś całe wydarzenie, to wszystko zrozumiemy po jakimś czasie...może po kilku latach, a może tuż przed śmiercią, a może dopiero wtedy, gdy już będziemy w Domu Taty Niebieskiego. Kiedyś wszystko stanie się dla nas jasne i wtedy zobaczymy jak wielką Miłością obdarzył nas Bóg.
po co tyle zła w świecie? - bo w końcu musimy PRZEJŻEĆ NA OCZY!!!! zobaczyć co / kto / Kto jest dla nas ważny. Wielu ludzi mówi: "Dam sobie radę bez Boga" i spycha Boga na dalszy plan...i trudno im się żyje... zaczynają szukać jakiegoś sencu życia...zaczynają się zastanawiać po co żyć.... co jest ważne w życiu... zatracają się w dążeniu do wzbogacania się, bo uważają, że to jest cel życia.... i ciągle jest im cholernie (sorki za słowko) pod taką ssssstromą górę; i probują wejść na szczyt i wciąż i ciągle im sie nie udaje!... i nie wiedzą o co chodzi.....
a o co chodzi?
BEZ BOGA ANI RUSZ!!!!

sama kiedyś myślałam, że poradzę sobie w życiu bez Boga... i nic z tego nie wyszło! myślicie że łatwo było mi wrócić?-bardzo trudno! ale wiedziałam, że sama sobie nie poradzę... uszło ze mnie życie.... wciąż czegoś pragnęłam, do czegoś dążyłam....i wciąż okazywało się, że to nie bylo to czego mi potrzeba!! chciałam być wolna...ale wolna mogę być TYLKO w Chrystusie!

Bałam sie wrocić. Mówiłam sobie, jak to ja mogę znów być blisko Niego! przecież chciałam się od Niego uwolnić! czy On będzie mnie kochał tak jak kiedyś? czy ja Go pokocham tak jak kiedyś kochałam???.... pragnęłam o wszystkim zapomnieć i wszystko zacząć od nowa... i wiedziałam, że przecież tak się nie da... Ale robiłam malusieńkie kroczki...kroczek po kroczku, często wbrew sobie...moje serce pragnęło, a rozum mówił co innego... ale wróciłam. taka malusia, niegodna, nieśmiałam spojrzeć Mu w oczy....bo przecież uciekłam.... przerósł mnie ten krzyż.... stchórzyłam.... a teraz miałam powiedziać Mu przepraszam.... stałam. zbierałam w sobie odwagę by powiedzieć... a wtedy On powiedział "Dobrze, że jesteś!" i objął mnie ramieniem. i "wróciłam".
dlaczego napisałam wróciłam w cudzysłowie? bo moje wróciłam odbywało się na moich zasadach. wróciłam, ale nie chciałam nic zmieniać. chciałam być wciaż niezależna... chciałam wciąz żyć na moich a nie Jego zasadach.... zrobiłam Bogu szparę - nie otworzylam Mu drzwi na ościerz. a On to przyjął.... do czasu. a On czekał cierpliwie i zawsze gdy miał okazję pokazywał mi jak baaardzo mnie kocha, jak chce dla mnie dobra, jak ważna jestem dla Niego... oczywiście nie był to czas idylliczny! było mnóstwo dołów. nic nie kapowałam. wciąz JA chciałam rządzić, pomimo, iż przyjęłam Jezusa jako Pana i Zbawiciela do swojego życia. Ja chciałam...ja! ja!! ja!!!.... i nadszedł kolejny wielki dół...i znów miałam ochotę wszystko rzucić!!! i nadarzyła się okazja... miały odbyć się rekolekcje... koleżanka mnie zapisała....skręcało mnie, że mam tam jechać, ale pojechalam... i było fajnie. i odpoczęłam. i problemy w pewien sposób ustały... i wróciłam do domu i zaczęło się!!!!......... co? Jezus, najwidoczniej uznał, że jestem gotowa, i zaczął wchodzić przez 'tą szparę'.... i wtedy już nie potrafiłam oprzeć się Mu, zbuntować... bo zrozumiałam jak baaardzo Go kocham, jak bardzo jest dla mnie ważny!!!..... OTWORZYŁAM DRZWI MOJEGO SERCA BOGU NA OŚCIERZ i nie żałuję. Jezus pokazał jak bardzo mnie kocha....nie moglam nie odwzajemnić Jego miłości.... tym bardziej, że ja też Go bardzo kochałam i szalenie nadal kocham....
dlaczego więc odeszłam od Boga??? teraz wydaje mi się ten problem do rozwiązania... wystarczyła by rozmawa, wsparcie jakiegoś kapłana....wtedy nikogo takiego nie znałam.... odeszłam bo cały "świat"... moje otoczenie było na'nie' bym była blisko Boga.... to w pewnym momencie stało się ponad moje siły... i choć strasznie kochałam odeszłam...serce bardzo bolało, wyło z bólu, ale odeszłam... nie miałam sił... stłumiłam tą miłość... próbowałam ją wyrzucić z mojego życia, ale, mimo wszystko, nie potrafiłam. bałam się wrócić, bo bałam się znów cierpiać, bo On tyle dla mnie znaczył... ale przed Miłością nie ucieknie się!!! :):):) wiele mnie kosztowało, ale zaryzykowałam i OTWORZYŁAM SIĘ NA MIŁOŚĆ BOŻĄ :) i teraz jedyne czego pragnę to zatopić się w Tą Miłość...
Nie wyobrażam sobie życia bez Boga!!!!
ON moim ŻYCIEM!!!!

na każdym kroku przekonuję się jak wielce Miłosierny jest Bóg wobec mnie, moich najbliższych i tych wszystkich, których spotykam na swojej drodze... tylko, że oni czasami nie widzą tego, nie zauwarzają i trzeba to im uswiadamiać....

oj.... rozpisałam się.... miałam napisać krótką notkę, a wyszło mi wypracowanie....
oto moje świadectwo Miłosierdzia Boga w moim życiu....


pragnę.... z Bogiem tworzyć Jedność
PRAGNĘ.... należeć tylko do Boga

tyle lat musiałam czekać....

....by usłyszeć, że oaza to nic złego ;)
CHWAŁA PANU!!! bo to Jego sprawka :) :) :)
a co się takiego stało???
O
d ponad 5 lat jestem w Ruchu Światło-Życie i zawsze, odkąd zaczęłam chodzić, moje kobietki były na 'nie' co do mojego bycia w tej wspólnocie. hm...był nawet czas, że na jakiś czas przestałam chodzić na spotkania (trwało to kilka dobrych miesięcy), bo miałam już dosyć tego gderania nad uchem! ale nie mogłam długo tak wysiedzieć!!! czegoś mi BRAKOWAŁO!!!! wróciłam...do mojej oazki ;) i teraz, w te Święta, doczekałam się aprobaty!!! opłacało się!!!
WYTRWAŁOŚĆ POPŁACA!!! :)
w końcu usłyszałam słowa: "...do tej pory nie byłam za tym by Lidka chodziła na te spotkania, ale teraz zobaczyłam,że ta oaza to dobra rzecz. Nawet nie wiecie ile Lidka tłumaczyła mi zdarzeń, o których ja nie wiedziałam, nie rozumialam...." ALLELUJA!!!! BOŻE DZIĘKUJĘ!!!! i proszę... Ty wiesz o co... a co ja jej takiego tłumaczyłam?? te wszystkie wydarzenia, które towarzyszyły Jezusowi podczas Jego Drogi Krzyżowej...modlitwę w Ogrójcu, sąd, Drogę, śmierć, Zmartwychwstanie i dalsze losy Jezusa po Zmartwychwstaniu. nie wiem jeszcze wszystkiego, ale podstawę znam i mówiłam jej to co wiedziałam, a czego jeszcze nie wiedziałam to siegałam po Pismo Święte, czytałam i mówiłam jej... :) :) tak, jak tam jest napisane, co to znaczy...

hm...nie trzeba chodzić na oazę by to wiedzieć. ważne jest czytanie (najlepiej codzienne) Pisma Świętego. ale owszem, chodząc na oazę my rozkładamy dany cytat na "części pierwsze", by wyłapać sednosprawy ;)
jejku, nie wyobrażacie sobie ile to dla mnie znaczy!!!!
a co najlepsze...ja mam w sobie taką tamę (może przez to że kiedyś i może jeszcze w jakimś procencie moi najbliszsi są przeciwko takim moim zainteresowaniom,przeciwko oazie...) by z mamą rozmawiać na tematy wiary, Boga, a tu mówiłam bez przeszkód...dziwne było, ale i piękne ;)
Jezus jest WIELKI!!!
Wielbię Go całym sercem. ;) :) ;) :) ;)

jakie były te Święta.... :)

Święta te były wyjątkowe :) :) :) niby nic się podczas nich nie wydarzyło wielkiego...hm...zależy co ma się na myśli mówiąc "wielkiego". Bo 'zewnętrznie' były normalne, takie jak co roku, ale 'wewnętrznie' były....jedyne w swoim rodzaju! :) dlaczego? bo pierwszy raz w życiu poczułam jak są one WAŻNE! jak Wielke wydarzenie obchodzimy.... chyba pierwszy raz w życiu to sobie uświadomiła. Uświadomiłam... i jeszcze bardziej pokochałam Boga....bardziej niż Go kocham...a kocham Go BAAAARDZO.....
Jezus wziął na swoje barki nasze krzyże...nasze grzechy...za nas umarł...i dla nas Zmartwychwastał...abyśmy mogłi mieć Nowe Życie :) abyśmy mogli mieć Wieczne Życie :) :) abyśmy mogli - kiedyś - tak samo jak Chrystus Zmartwychwasać :) :) :)
Pragnę wyruszyć w drogę z Jezusem...
Jezu, mój Drogi, jak ja Cię szalenie kocham!!!!

kochane Pszczółki :) gorąco Was POZDRAWIAM!!!!

nie mogę nie wspomnieć o wizycie u Pszczółek ;)
kto to taki Pszczółki??
Pszczółki - taką nazwę nosi swego rodzaju świetlica, do której przychodzi młodzież niepełnosprawna, głównie z upośledzeniem umysłowym, ale również przychodzi tam młodzież chora na różne choroby; np. z padaczką. Przychodzą, aby nie siedzieć całe dnie w domu.
Świetlica ta została stworzona tylko dzięki rodzicom. To rodzice stworzyli ją dla swoich Pszczółek ;) Z pomocą przyszli im Ojcowie Salezjanie, którzy dali pomieszczenia, w których mieści się świetlica ;) Świetlica ta mieści się w Oratorium Salezjańskim w Częstochowie na ulicy Kościelnej 53/63.
Co mogę powiedzieć... PSZCZÓŁKI SĄ S U P E R!!!
To co przeżyłam będąc z nimi kilka godzin zachowam tylko dla siebie, bo to są takie piękne chwile, których nawet nie umiem ująć w słowa :) :) :)
mam nadzieję, że będzie mi dane jeszcze nie raz Was odwiedzić :)
PSZCZÓŁKI, SERDECZNIE WAS POZDRAWIAM!!!

jak długo mnie nie było...ale wróciłam! jestem. ;)

o jojoj!!! jak mnie tu długo nie było!... jakoś tak nie mialam czasu by usiąść i nadrobić zaległości... ale w końcu jestem :) :)
może postaram się w skrócie /o ile to mi wyjdzie/ opowiedzieć Wam co u mnie działo się przez ten czas...
no więc....
rekolekcje wielkopostne skończyły się w środę. prowadził je Ojciec jezuita. były...hm...szczerze mówiąc nie podobały mi się zbytnio,bo rekolekcjonista wciąż miał takie same lub bardzo podobne nauki do tych z poprzedniego dnia, mówił nie zbyt zrozumiale...i wciąż nawiazywał do polityki,gospodarki i pieniędzy.-to mi się najbardziej z tego wszystkiego nie podobało! zresztą wielu ludzi było nie zadowolonych i wiele z nich poszło do sąsiedniej parafii na rekolekcje.

a potem kolejny zjazd...kolejny weekend spędzony w szkole i.... :):) szkoła jak szkoła...nikt chyba nie lubi do niej chodzić :p ale poza szkołą było CUDOWNIE:):):) dlaczego??? ano dlatego żę w piątek po zajęciach poszłam z koleżanką na Drogę Krzyżową :) tzn. dołączyłyśmy się i szłyśmy od 6.stacji,bo wpierw musiałyśmwrócić ze szkoły i zaieść bagaże do Domu Sióstr Salezjanek,u których nocujemy; a potem sprintem wróciłyśmy się i udało się:)
Droga Krzyżowa była piękna;) i znowu uczestniczyły w niej moje Kochane Siostrzyczki.... :)
Hm...te Siostrzyczki ostatnio mnie 'prześladują'...na każdym kroku je spotykam ;) :) ;) :)

piątek, 14 kwietnia 2006

Wesołego Alleluja

Witajcie!!!

oj, jak dawno mnie tu nie było....tyle sie w tym czasie wydarzyło... :) opowiem Wam o tym wszystkim, ale następnym razem, bo dziś (teraz) jestem padnięta przedświątecznymi przygotowaniami :)
Nie wiem czy jutro i w najbliższym czasie będę tu zaglądała, dlatego pragnę złożyć Wam jak najserdeczniejsze życzonka z racji tych pięknych, zbliżających się wielkimi krokami Świąt Wielkiej Nocy. :)



Niech Zmartwychwstały Chrystus obdarza Was swoim błogosławieństwem.
Niech wleje w Wasze serca nadzieje na Wasze... nasze... moje... Twoje... zmartwychwstanie.
Życzę Wam, aby te Święta były okazją do spotkania się z nabliższymi,
by były czasem budowania prawdziwej wspólnoty i czasem prawdziwej radości wypływającej prosto z serca.

!!!! WESOŁEGO ALLELUJA !!!!

środa, 5 kwietnia 2006

to wszystko jest takie niezwykłe.... :)

to wszystko jest takie niezwykłe... :) jeszcze do niedawna myślałam, że moje życie jest do niczego... że jest nudne, monotonne... bardzo pragnęłam jakoś je zmienić i nic nie wychodziło... pragnęłam na powrót stać się dzieckiem i uczyć się na nowo żyć z Bogiem... i byłam smutna, bo myślałam, że to niemożliwe... ale dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych!! :)

poniedziałek, 3 kwietnia 2006

...co czuje moje serce...

Nie ukochałem mego krzyża
Nie rozpoznałem perły
I wciąż szukałem mego życia
Lecz doświadczałem śmierci
Aż pokonując groźne fale
Ujrzałem krzyża drewno
Ty wytyczyłeś moją drogę
Miłości ścieżkę pewną.

Żadna pieśń nie wypowie
Co czuje moje serce
Liche drewno ratuje moje życie
Błogosławiony krzyż moja Arka.

Skłoniłem głowę w Twych ramionach
I w Tobie odpoczywam
Ze skały płynie woda życia
i I rany me obmywa
Gdy tak jesteśmy połączeni
Mam w sobie wszechświat cały.
Niebo i ziemia i anieli
Śpiewają pieśń chwały.

dzień pełen wspomnień, refleksji, zadumy......



tak, to najczęsciej padające dziś słowa. jak tem czas szybko leci!!! już rok minął...od śmierci naszego Ojca Świętego Jana Pawła II. Z jednej strony wydaje się nam, że to kawał czasu minął, a z drugiej strony wydaje się nam, jakby to stało się wczoraj....

dziś wszyscy wspominamy, płaczemy,zamyślamy się....a jak będzie jutro?? czy zostanie coś w nas z tego dzisiejszego dnia, czy wrócimy do 'codzienności', zapomnimy i znowu będziemy dązyć do celu za wszelkę cenę?! niech każdy z nas zada sobie to pytanie!! ja mam nadzieję, że coś w nas zostanie...że to Jego Święte Życie, Jego Śmierć i te dzisiejsze i każde wspomnienia coś pokażą...dadzą jakiś efekt...pragnełabym by ludzie...byśmy zatrzymali się nad swoim życiem...byśmy starali się je zmienić... bo to naszę życie jest takie ulotne...dzisiaj jesteśmy, a jutro może już nas nie być!!!
jak się moje życie znieniło w ciągu tego roku???? - oj, zmieniło się i to baaaaaardzo!!! ;) bardzo i pozytywnie... przeszłam w tym czasie przez nie jedną burzę, ale przeszłam!! i jestem i wzbogaciłam się o nowe doświadczenia, bardziej poznałam siebie, nauczylam się czegoś nowego, znalazłam sens życia... ;) :) ;) zmieniłam się bardzo i zmienam się nadal...
hm....wszyscy dziś płaczą, chodzą ze spuszczoną głową i smucą się, że Naszego Papieża nie ma już wśród nas...mi też jest smutno, że Go nie ma już wśród nas, ale jednocześnie się raduję...bo w końcu ten cierpiący Człowiek zaznał wiecznego spokoju....bo teraz jest On szczęśliwy, bo jest w pięknym miejscu...w DOMU Swojego, i nas wszystkich, Ojca - w NIEBIE!!! musimy pamiętać o tym, że On tak naprawdę nie umarł....On dopiro zaczął żyć!!! pełnią życia!!! Jego życie dopiero się rozpoczęło w chwili gdy odszedł z tego ziemskiego świata... :)
jejku, byłam dziś pod ogromnym wrażeniem. w naszej parafi jest postawiony pomnik ku czci Jana Pawła II i dziś tam wszyscy (całe moje miasto!!!) spotkaliśmy się by uczcić Jego dzień i godzinę śmierci.... to było niesamowite!!!! tyle ludzi w jednym miejscu!!!! stworzyliśmy taką jedną wielką RODZINĘ!!!! :) :) :) a we mnie znów odezwało się wielkie pragnienie znalezienia się w N..... tak, dziś znowu dostałam kolejny dowód=znak na to, że tam jest moje miejsce... od dzisiejszego wieczoru wiem, że nie na 100 ani 200 ale na 1000 i jeszcze więcej procent jestem przekonana, że słuszną decyzję podjęłam ;) z utęsknieniem czekam na dzień, w którym znowu będę mogła tam wrócić...tym razem już na zawsze...tam będzie mój DOM :) :) :)
każdego dnia dostaję takie śliczne prezenty od mojego Ukochanego ;) to jest takie cudowne, piękne, nie doopisania..... :) :) :) :) :) :)

oj, późno już!! idę spać!!!
Wszystkich serdecznie pozdrawiam!!!
BĘDZIE DOBRZE!!!!!