poniedziałek, 28 listopada 2016

Czasem mam tak że sama nie wiem co się ze mną dzieje... łzy po prostu ciurkiem lecą. jak dziś teraz. I nie potrafię tego opanować.... jest mi tak szalenie bardzo źle, bardzo. Czuję się tak bardzo samotna, pomimo całej rodziny i znajomych przyjaciół... tak bardzo mi źle.
Czuję się że wciąż ktoś czegoś ode mnie chce ode mnie wymaga a dla mnie nikt nic nie robią... każdy spełnia swoje marzenia... ludzie żyją tak radośnie idą pełnią życia przez życie... a ja - zgasłam.
Niby żyję też normalnie jednakże ciągle w sercu noszę ten ból tą tęsknotę... i boję się że długo za długo będzie mi czekać dalej... to mnie załamuje.
Kiedy ten czas tak zlecial?
Czemu mam tak pod górę?
Dlaczego mnie muszą zawsze takie "kwiatki" dawać? ....

Cały czas w moim życiu jesteś... I pamiętam nieustannie. I brak mi Cię... tak bardzo mi żal i smutno, że nie przeżyłeś, że odeszles nim się narodziles...

Ekhhh...

Czy kiedykolwiek będzie lepiej?
Czemu jest tak pod górę?
Dlaczego nie mogę być szczęśliwa, cieszyć się życiem?
Dlaczego jest ciągle coś nie tak...

Mój Aniołku kochany :*

Kiedy mi się ludzie pytają o dziecko odpowiadam otwarcie już jedno odeszło... dziwią się. Czym? Że usłyszeli prawdę, że nie kryje tego?
Dlaczego niektórzy ze środowiska wstydzą się tego co mnie spotkało, wypowiadają się tak jakoś na około. Co w tym wstydzacego? !

Kurwa, mam dosyć wszystkiego.

Z dziką chęcią bym uciekła.... całkowicie sama, gdzieś gdziekolwiek ...

Kiedy w końcu zacznie być lepiej?

...

:(

wtorek, 8 listopada 2016

Czy też odczuwacie to ze czujecie się niesamowicie samotni w swoich rodzinach środowisku wśród bliskich... tak mega bardzo samotni.

Ciągle się staram zabiegam chce jak najlepiej.
Ale chyba już przesteje mi się chcieć

Chyba najwyższy czas odpuścić. Bo przecież po co robić coś wbrew sobie, skoro się nie czuje tego?

Niech się inny postarają. Niech pokażą że w tym całym pędzie życia do lepszego jutra, zależy im na MNIE.
Że nie jestem tylko meblem trofeem bądź kimś kto od zawsze był jest i musi być

Ja żyję. Ja mam uczucia. Ja czuję się samotna wśród swoich,  w moim życiu.
Czuję się bardzo źle. jakbym była tylko wtedy kiedy jest po innych myśli, kiedy mam być w życiach osób tylko według ich zasad, gdzie nie patrzą na moja duszę.

Ja ciągle musze ustępować, być rozważna itepe... więc mówię, że już mi się nie chce. tego wszystkiego trzymać. Niech inni pokażą, potrzymaja, postarają się.

No dalej, do dzieła. a ja sobie odpoczne

...

sobota, 5 listopada 2016

Takie tam trochę o pracy...

Głupie to, czuję stres w sobie, że jestem chora, że nie pójdę do pracy... że czy po powrocie ze zwolnienia nie będzie żadnego docinka... głupie to, ale czuję się źle przez to.

Tak się powie, że jest ok, ale stres mam często... takie głupie, może wyolbrzymione, ale czasem ogarniaja mój umysł...

W pracy względny spokój, choć:
- nie dostałam dodatku na odzież robocza, bo ponoć za krótko pracuję, choć to dane jest na ten rok, więc powinnam dostać,  bo do grudnia to będzie 5 miesięcy jak pracuje na tym nowym stanowisku
- zaś mi powiedział kierownik bym więcej wyjeżdżała, tylko pytam się gdzie? Bo terenu jeszcze nie dostałam i zakresu obowiązków też nie. A poza tym mam taką stertę papierowej roboty że masakra...
- koleżanki przy różnych okazjach mi dogryzają - ideały się znalazły. Co jak co, ale nie wykonywania odpowiednio pracy to mi niech nikt nie zarzuca, bo zawsze sumiennie do wszystkiego pochodziłam i podchodzę
- koleżanka otwarcie powiedziała, że odejdzie dopiero jak inna taka wróci z macierzyskiego by oddać jej swoje miejsce... tylko czy po licencjacie można wykonywać to stanowisko? U nas widać wszystko można...
- znowu bywają sytuacje, że mam być do niezastąpienia... a przecież chcieli się mnie pozbyć
- dam ci urlop a może nie bo kto to zrobi za ciebie - a to ja robie działkę kierownika...
- kierownik dalej jest tak uwikłany w jakieś układy, że BOI SIĘ wydać poleceń służbowych innym pracownikom tj innej osobie... ja nie wiem,m o co chodzi, mnie wiecznie zastraszał, a tu boi się pracownicy...
- widać dalej że inni mają fory... pamiętam jak mnie wytykali że jadę do rodzin po południu, że chce poczekać do powrotu dzieci ze szkoły, że mam wracać przed końcem pracy do pracy, a tu proszę bardzo da się tak kiedy ktoś inny piastuje moje stare stanowisko...
- w ogóle w pracy są równi i równiejsi... spóźniają się nagminnie i wychodzą przedwcześnie.... a gdyby to trafiło na mnie to byłby przytyk na pewno...
- a jakie kumoterstwo nastało... bez konkursów albo z ustawionymi konkursami są przyjmowane osoby do pracy, i jak się okazuje sama rodzina w dziale pracuje... tylko ja obca.
- odkąd wróciłam po chorobowym tamtym od nikogo nie usłyszałam "przykro mi ze tak się stało" - żadna koleżanka z działu tak mi nie powiedziała... nie musi, ale miło by było
- widzę, że traktują mnie i akceptują bo muszą, ale przy nadarzającej okazji muszą dogryźć...
- jak wrócą dziewczyny z macierzyńskich to co będziesz robić gdzie będziesz siedzieć - słyszę od "koleżanek". .. a co to mój problem?  - niech kierownik się martwi. Wypadało by powiedzieć słowami, które kiedyś mi powiedział kierownik,  że do kotłowni...
- w całym zakładzie pracy ciągle są jakieś ploty na mój temat, ciągle czegoś nowego o sobie się dowiaduję...
- a kierownik był chwile taki szczęśliwy, gdy się dowiedział że szukam pracy w rejonach męża... ale pech, nie wyszło. Biedny kierownik jeszcze nie wie ile czasu, będzie musiał ze mną się męczyć... tylko kiedy w końcu odejdę to kto będzie tak sumiennie wykonywał tą całą robotę jak ja? Kiedy reszta się ceni i a kierownik boi się im wydać poleceń służbowych, bo wie, że go oleją i nie wykonają tego o co prosi bądź każe...

Absurd.

Że też nie jest tak łatwo znaleźć pracę u męża :/ jak długo będziemy tak żyć? Ekh. No damy radę, damy, ale to nie to...

Ale z nadzieją trza iść że w końcu uda się...

środa, 2 listopada 2016

Panie Fejskuku, ostatnio łapie się na tym, że tylko Ty jesteś przy mnie... kiedy bym nie zapragnela Cię odwiedzić to jesteś. Czekasz by zawsze pokazać co u Ciebie słychać.
Przeglądam Cię bez celu w poszukiwaniu sama nie wiem czego.  Po prostu wspólnie zabijamy ten czas.

Zycie ze mnie ulecialo. gdzieś kiedyś dawno. Nie ma mnie.
Obijam się bez celu. Tęsknię za.... wieloma rzeczami. Czuję się nic niewarta, mała, do niczego. Nie mam siły by walczyć, by iść i pokonywać wyzwania i dążyć do spełnienia swoich marzeń.

Mam wielkiego niechcemisia, którego nie potrafię zwalczyć.

Brak we mnie zapału, chęci, radości życia...

Żyje bo muszę. Ciągle jest źle. ciągle czuje, ze coś robię źle, nie tak jak by inni chcieli. Całe życie czuje wielki wyrzut na swoich ramionach, że żyje nie tak jakby to ktoś chciał... jakby chcieli tego wszyscy wkoło.

Nikt mnie nie słyszy. każdy chce bym była taka jak oni to widzą, we wszystkim..

Mam dosyć, i jednocześnie nie potrafię dźwigąć się z tego... brak mi wiary, siły i wsparcia.

Jakoś tak do dupy mi jest....

Byle jak mi.
Pisać czy nie, sama nie wiem. Z jednej strony chciałabym się wypisać, ale z drugiej gdy mam tą myśl przychodzi druga, że po co to....

Czuję się bardzo samotna. W tym wszystkim. teraz ostatnio. Pogubilam się. Sama nie wiem, co myśleć.
Jest mi niewyobrażalne źle, ale nikt tego nie widzi. bo przecież ja wg innych nie mogę mieć źle, co narzekam.

Jestem zmęczona. Najchętniej wzielabym urlop o czasie bliżej nieokreślonym i sobie pojechała, gdzieś sama....

Czuje się nijak, źle i do niczego.

:(