środa, 14 maja 2008

moja chandra, wrrry... i przy okazji kilka przemyśleń...

jakaś chandra mnie złapała... :(
czuję się... nijak... czuję się samotna... czuję się jakby moje pragnienia, myśli, i cała ja (?) byłam nierozumiana... :( coś mówię, i to beż echa się roznosi... coś zostało powiedziane, ale czy dotarło, czy zostało zrozumiane?... - czasami, w różnych sytuacjach, wydaje mi się, że NIE :( :( :(

Wyszłabym gdzieś, ale gdzie? nudzi mi się. nie chce mi się uczyć. wszystko drażni mnie!!! mam chęć non stop buczeć ;( :( moje własne nerwy mnie wkur**zają!!!
chciałabym gdzieś wyjść, ale nie ma tu, w moim mieście, nic ciekawego!!! :(

aaaa!!!! ponosi mnie.... :( :( :(

Za oknem tak ładnie, a ja muszę się kuć! wrrry!!
teraz to ciągle tylko nauka, nauka, nauka, komp, ale nie dla odreagowania, ale też by coś tam do szkoły znaleźć...

sesja się powoli zaczyna, zaliczenia, prace grupowe, w których pracują głównie dwie osoby - ja i moja przyjaciółka Iza - sorry za szczerość, ale tu jest "moje królestwo", i mogę sobie pozwolić!!! ciągle tylko my, my, my robimy, bo inni nie wiedzą jak to ma wyglądać, jak się do tego zabrać, itp. a my? - sorry, ale my też wszystkiego jeszcze nie wiemy, i wiele rzeczy robimy na 'czuja', no bo przecież nie pracujemy jeszcze w zawodzie, więc skąd mamy wiedzieć jak to wyglądać ma na serio, ale dowiadujemy się, szperamy, za prąd płacimy spore rachunki, gdyż non stop w Internecie siedzimy, i jakoś nam wychodzi. mam przynajmniej satysfakcję, że będziemy mądrzejsze w zawodzie, bo coś tam już będziemy wiedziały :P :) tylko mnie wkur***zają teksty, i SMS-y osób, które są z nami w grupie, 'że one nie wiedzą jak do tego podejść', 'że nie wiedziały, iż to trzeba było przygotować', i panika 'bo co to będzie'; 'no i co ja mam zrobić?'... - kurde, jak będziemy wiedziały jak to zrobić to wam powiemy, sami byście mogli coś zgłębić!!! aaaa!! wkurwia mnie to!!!! ale to jeszcze jakoś ujdzie... najlepsi są 'agenci', którzy na gotowe się dopisują, jak to piąte koło u wozu... Ja jestem dobra, cierpliwa, ale już nie mogę wytrzymać!!! w tym semestrze mamy non stop prace grupowe, i non stop tak samo jest!!! wrrry!!! na szczęście już niedługo koniec roku ;) ufff, odpoczniemy sobie :) :P

* * *

kolejna sprawa, która mnie drażni ostatnimi czasy niezmiernie to marudzenie innych!!! sorry, za te słowa co tu napiszę, ale po prostu jestem już wyczerpana psychicznie, dlatego też WSZYSTKICH Z GÓRY PRZEPRASZAM ZA SŁOWA, KTÓRE MOŻECIE ODEBRAĆ, ŻE NIBY TO DO WAS.... no po prostu przepraszam.
Każdego życie nie jest proste. Wybieramy jakieś ścieżki na naszej drodze życia, podejmujemy jakieś decyzje, więc automatycznie musimy liczyć się z konsekwencjami... normalne. a to, że inni, czy to rodzice, czy społeczeństwo nas/ Was nie rozumie, to NORMALNE; tak już w życiu jest. Nie popadajcie w skrajności; życie w skrajnościach nie jest ciekawe. Spróbujcie wypośrodkować swoje życie, znaleźć jakiś "złoty środek". Nie jest to łatwa sprawa, wiem po sobie, ale również po sobie wiem, że idzie to zrobić :) Dajcie sobie więcej luzu, więcej radości; dajcie sobie szanse pożyć, a nie tylko żyć w stresie i napięciu. Jeżeli macie na coś ochotę to róbcie to, a nie planujcie. I nie schizujcie!! kiedy nakręcacie się na coś, to jest gooorzej! Z większym DYSTANSEM podchodźcie do niektórych spraw w swym życiu. Chcecie by inni Was rozumieli no to OTWÓRZCIE się na innych. Wiem, że o uczuciach jest trudno mówić, ale pokażcie swoje uczucia innym. Próbujcie nie nakładać masek; bądźcie wciąż jednakowi, w każdym środowisku. Nie marudźcie, nie trujcie, nie użalajcie się nad tym swoim życiem, ale weźcie "byka za rogi". Tak, wiem, że to trudne, ale JEST TO WYKONALNE.
Ja staram się Wam pomagać, staram się być z Wami w Waszych trudnych dniach, ale czasem mam tak najnormalniej w świecie dosyć... Wiem przez co przechodzicie, znam te obawy, te lęki, tą niewiadomą, ale będąc=stojąc w miejscu NIC nie osiągniecie. Proszę, zróbcie choć maleńki krok na przód.
Nikt z Was nie jest do niczego. Każdy jest ważny. Nawet jeżeli nie wierzycie w Boga, to wierzycie w jakiś los, przeznaczenie, i wierzcie sobie.
Wszyscy, ale przede wszystkim, Moniko, Justyno, Agnieszko NIE BÓJCIE SIĘ ŻYCIA!
Ważne jest by w życiu żyć w zgodzie ze samą sobą, by czuć 'pokój serca'.
Każda z Was ma coś wspólnego ze mną. Na swój sposób mamy podobne historie. W moim życiu były wszystkie Wasze problemy. Wiem, i rozumiem, co przeżywacie... Na pewno nie przeżywacie tego w taki sam sposób jak ja, ale rozumiem ten Wasz "ból duchowy", i te wszystkie bolączki...
I bardzo chciałabym Wam pomóc, ale mogę Wam dawać tylko moje rady, wskazówki, wyrażać swoje zdanie... Przepraszam, ale nie mogę nic więcej... Nie mogę, bo to są Wasze życia!
Ale nie zależnie jaką drogę wybierzecie... czy świecką, czy zakonną, czy w rodzinie, czy jako singiel, czy będziecie trwać przy Bogu, czy od Niego odejdziecie... to jeżeli to będzie w zgodzie z Tobą, i będziesz czuła, że w końcu odnalazłaś siebie w świecie, to ja będę szczęśliwa razem z Tobą.
Niestety, niezależnie co wybierzesz, nigdy nie będziesz pewna czy dobrze wybrałaś... Po prostu jest takie życie. Mówisz "A", i za tym idą jego konsekwencje; mówisz "B", i spotykasz się z konsekwencjami "B".
Nie bój się życia. Nie zabraniaj sobie spotkań z chłopakami, "bo Ty myślisz o drodze zakonnej". Nie czuj się, że spotykając się ze znajomym, kolegą czy chłopakiem "zdradzasz" Boga. To nie jest prawda. Bóg chce dla Ciebie szczęścia, i nie zależnie jaką drogę wybierzesz On i tak, i jednakowo, i cały czas tak samo, będzie kochał.
Jesteś młoda. Żyj. Ciesz się życiem. Łap wiatr, póki możesz. Rozwijaj się. Nie wstydź się "głupich myśli" - to znak, że z Tobą wszystko w porządku; po prostu dojrzewasz ;)
KAŻDA DROGA, czy to zakonna, czy świecka, w rodzinie, czy jako osoba samotna, jest trudna, i każda ma swoje plusy i minusy, JEST DOBRA. Ja żadnej nie potępiam.
Wierzę, że na wszystko przyjdzie swój czas, i we właściwym czasie poznacie co jest Wam pisane, czy to przez Boga, czy przez los, czy przeznaczenie.
Wierzę w Was, i wierzę, że odnajdziecie w końcu siebie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz