czwartek, 16 listopada 2006

wytchnienie

wczoraj mieliśmy w parafii Dobę Eucharystyczną :)
nie chciało mi się iść "na moją godzinę"
(bo mieliśmy ulicami rozdzielone, godzina i dana ulica)
wogóle nie chciało mi się iść... ale poszłam choćby dlatego, że jeżeli nikt inny by nie przyszedł to mogłoby się zdarzyc tak, że Pan Jezus miałby przez godzine być sam... NIEDOPUSZCZEALNE!! nie mogłam być taka...
poszłam
(było nas ok 6 osób)
szłam z tym całym nastrojem, z przekonaniem, że to chore, że to głupie, że to nie ma sensu...
chciałam tylko odbębnić tą godzinę i "być w porządku"
nawet nie wyobrażacie sobie ile przez jedną godzinę może się zmienić!!... na lepsze :)
tego mi było potrzeba :) móc tak z Nim być nieograniczoną ilość czasu, nie spieszyć się... porozmawiać z Nim, powiedzieć Mu co czuję, wygadać się, wykrzyczeć w głębi duszy, powiedzieć Mu, że się boję, że tesknię, że kocham, że mi ciężko jest... móc pomodlić się za wszystkie bliskie mi osoby, zarówno za te żyjace, jak i te już nie; o Was też pamietałam ;) móc pomodlić się za moich nieprzyjaciół, za tych, którzy mnie zranili... mogłam podziękować, puprosić o różne rzeczy, wielbić Go... mogłam być z Nim tyle czasu ile chciałam i nie musiałam się spieszyć ;)

kiedy wróciłam do domu ze zdziwienia szczena mi się głęboko zaryła w podłogę... byłam tak ponad 1,5h!!... a mi się wydawało, że to minęła chwilka...

właśnie tego potrzebowałam :)

obrazek zamieszczony poniżej wzięłam z jakiejś strony jakichś Sióstr...ale niestety nie pamiętam ani strony ani jakie to były siostry... :-/ wiem jedynie, że to zdjęcie BARDZO mi się podoba :) jest po prostu śliczne :):)






Chlebie najcichszy
Otul mnie swym milczeniem
Ukryj mnie w swojej bieli
Wchłoń moją ciemność

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz