niedziela, 11 listopada 2007

boję się zaufać... :(

Nie wierzę.
Nie ufam.
Tak straszliwie to boli!...

Czy mieliście kiedyś taką sytuację, że...
to co podczas rozmowy z daną osobą jej powiedzieliście zaraz wiedzieli wszyscy?...
- ja wiem co to znaczy.
To boli.

Głupia jestem. Mówię komuś coś, prowadzę rozmowę; zwierzam się... I jednocześnie zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam, czy tym razem też powie...
po czym w krótkim, bądź bardzo krótkim czasie, żałuję, bo powiedziała to "coś" ta osoba...
a to miało zostać między nami...
w takiej chwili mam ochotę KRZYCZEĆ!!!
i od razu psuje mi się humor...
I jeszcze słyszę tekst z ust tej osoby:
"Przecież nic złego się nie stało."
I się śmieje/-ą...
I wyczuwam w tym wszystkim ironię, kpinę, żart...

I znowu nienawidzę siebie za to, że - znowu - powiedziałam!!!...
A przecież chciałam tylko tej osobie zaufać, porozmawiać na luzie... potraktować ją jak "bliską" mi osobę; potraktować ją jak przyjaciela...
I DUPA!!
I boli serducho!
I zastanawiam się czemu tak jest?!!!

I zwyczajnie chce mi się PŁAKAĆ i KRZYCZEĆ jednocześnie...

smutne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz