poniedziałek, 14 maja 2007

moje małe świadectwo....

hejka!
to znowu ja ;)

wiecie robiąc porządek w szafce natknęłam się na zapisane kartki papieru... ;) przeczytawszy kilka pierwszych słów przypomniałam sobie, że to jest mojej mini-świadectwo po przeżyciu ostatniego Dnia Wspólnoty mojego rejonu, który odbył się 21 kwietnia tego roku...
niżej je zamieszczam ;)

* * *

Do ostatniej chwili miałam mieszane uczucia i nie wiedziałam czy wybrać się na ten Dzień Wspólnoty, czy nie. Z jednej strony miałam okazję, bo byłam w ten weekend w domu, anie na studiach; ale z drugiej strony nie widziałam w tym Dniu żadnego duchowego wymiaru... traktowałam go jedynie jako zwykłe spędzenie czasu wolnego, spotkanie się ze znajomymi, pośmianie się, porozmawianie... a Msza Św., Namiot Spotkania i te inne punkty programu jakoś przelecą...
Ostatnio wszystko w moim życiu leci, a ja trzymam sie na dystans by przypadkiem za badrzo się nie zaangażować, by znouw nie stracić głowy... by mieć 'świety spokój'... A to, że moja dusza cierpi i powoli usycha... phi,to co! - nie pierwszy raz!...
Z trzeciej natomiast strony przecież jestem w Ruchu i utorżsamiam się z nim. W innych wspólnotach nie znalazłam tego czegoś co jest w oazie, dlatego nadal jestem tu, gdzie jestem :)
Ale z kolejnej strony mam już tak zwyczajnie dosyć tego, że bliskie mi osoby nie rozumieją tego, czemu jestem w oazie; czemu mam znajomych w takim kręgu, itp. Słowa, które wypowiadają tak bardzo ranią... :(
Z następnej jeszcze strony... czasami mam ochotę tak po prostu ucieknąć od wszystkiego....
Lecz choćbym nie wiem jak daleko uciekła, jednak tak definitywnie opuścić oazę, zerwać więx z Panem Bogiem NIE POTRAFIĘ! :)

za ten błogosławiony czas...
za wszystkie osoby, które uczestniczyły w Dniu...
i za wszystkie osoby, których nie było...
za uśmiech...
za słowa wypowiedziane...
za Twoją obecność Panie Jezu...
za tą otuchę i nadzieję, którą mi dałeś...
za Miłość, ktorą mnie obdarowałeś...
za to, że jest dzień i noc...
za to, ze mogę rano wstać, a wieczorem szczęsliwie kłaść sie spać...
za prozaiczne rzeczy, błachostki...
za wszystko...
Panie Jezu, dziękuję Ci


"Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi,
a znajdziecie prawdziwe życie."
(Benedykt XVI)

O wiele rzeczy mogłabym Cię, mój Jezu, prosić, lecz to czego mi teraz najbardziej potrzeba to odwaga...
dlatego...
PROSZĘ CIĘ, MÓJ JEZU, BARDZO PROSZĘ O ODWAGĘ...
Lidia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz