wtorek, 9 maja 2006

wątpliwości......znowu :( tęsknię......



Zawsze, gdy jest długo dobrze musi nastąpić coś nie tak.
Mam dosyć.
Najchętniej uciekłabym na koniec świata....
znowu chcę uciec od Jezusa......... :(
znowu stoję na rozdrozu dróg.....

jedna droga prowadzi przez to życie usłane luksusem, osiągnieciami, sławą, kasą.... podążając tą drogą zadowoleni byli by inni....byli by oni szczęśliwi, że jest mi dobrze w życiu....
a ja? ja wybrałszy tą drogę nie byłabym w pełni szczęśliwa....choć bym nie wiem jak starała się, to niestety nie byłabym....
podązając tą drogą napewno załozyłabym swoja własną rodzinę, miala męża, gromadkę dzieci....tylko czy byłabym w PEŁNI zadowolona???.... nie, niestety nie.....

a ta druga droga?
jest ona wąska. bardzeij to ścieżka niż droga. dużo na niej kamieni, jakichś przeszkód.... już jestem maleńkim kroczkiem na tej dróżce....a teraz chcę sie cofnąć.....
chcę podązać dalej tą drogą....kocham ją.....choc jest trudna....
chciałabym móc odważyć się i zrobić kolejny krok..... i boję się... :(

znowu ogarniają mnie wątpliwości. czy można przez to uciekać? nie! nalezy sie im przeciwstawić.... tylko,że trudno.....
A KTO POWIEDZIAŁ, ŻE BĘDZIE ŁATWO???????
wchodząc na tą ścieżynę zdawałam i z tego sobie sprawę.... ale jestem tylko człowiekiem i gdy czarne chmury są na horyzącie, to chcę uciekać....
tylko gdzie uciec?
w ramiona Taty....
godzina w Kościele to dla mnie zdecydowanie za mało. chciałabym tam odpocząć, zostawić wszystkie swoje problemy, a tu trzeba szybko wychodzić, bo kościelny nie może zamknać Kościoła....

jak nigdy wcześniej tak teraz bardzo pragnę,i o to bardzo proszę mojego Jezusa, bym mogło udać mi sie znaleźć kierownika duchowego..... jak nigdy wcześniej,tak teraz BARDZO jest mi on potrzebny.... bo tak samej to bardzo ciężko jest.

uciec?!....... ale co?! to równało by się z powtórnym zamknieciem drzwi mego sreca Chystusowi... nie! tego nie chę. już raz to zrobiłam... i było mi BAAAAARDZO cięzko. i nie chcę drugi raz tego popełnić. życ bez Ukochanej Osoby jest bardzo ciężko. drugi raz nie zniosłabym tego.

pragne....
ale to śmieszne!! - jak mozna pragnąć Boga?!!!
MOŻNA!
pragnę z Jezusem tworzyć Jednosć.
odkąd wróciłam z Krakowa nie mogę się przestawić na to "zwykłe" życie....
tęsknie...straszliwie tęsknię.....
wciąż zyję tamtymi chwilami...
chcę tam wrócić.
szkoda, zę nie mieszkam bliżej - mogłabym częściej odwiedzać Dom.

wciąż mówię sobie, że to jeszcze nie czas... że jeszcze nie pora.... jeszcze ma duzo tu do załatwienia.... a może to tylko ściema??.... może to już nadchodzi.... nadszedł ten czas??....ta chwila???.... nie,chyba jeszcze nie.... czekam cierpliwie na jakiś znak, ale taki wyraźny, jak te dwa wcześniejsze... czekam i boję sie, że przeoczę.... i jednocześnie boję się zrobić ten jeden krok na przód....

tęsknię....
chcę do domu....
mojego domu....
Domu....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz